Dwudziestego piątego kwietnia odbyła się impreza charytatywna, wzięli w niej udział ponad 300 osób, między innymi Wy, czytelnicy! Był to MAJAton, zumbowanie dla mnie :) ,lecz nie zdradzam więcej, gdyż o tym trochę później… Powstaje pytanie "Dlaczego?", "Czemu nie dowiemy się szczegółów?", już wyjaśniam. Otóż od wspomnianej soboty moja sala byłą "otwarta", skończyłam aplazję (brak odporności) i mogłam wyjść na godzinkę na spacer. Kolejnego dnia o około drugiej z rodzicami rozmawialiśmy z Panią pielęgniarką, która wypuściła nas do domu. Podekscytowani, radośni i pełni pozytywnej energii natychmiast znaleźliśmy się w domu, każda minuta była ważna. Mieliśmy wrócić o osiemnastej na leki, lecz o kwadrans się spóźniliśmy… , lecz Panie były wyrozumiałe :) Dziś nastawieni na kolejny taki wypad, chcieliśmy znów o tym porozmawiać z lekarzami i personelem, lecz gdy przyszła Pani doktor zaproponowała nam opuszczenie szpitala bez powrotu. Jak przy poprzedniej okazji bardzo radośni, a za razem niecierpliwi (czekaliśmy jeszcze na wypis) szybciutko się spakowaliśmy. Koło siedemnastej byliśmy już w domu, więc resztę popołudnia spędziliśmy w ogrodzie, gdzie słoneczko cały czas przygrzewało swymi ciepłymi promieniami. Pod wieczór zjedliśmy obiado-kolację i dzień pełen wrażeń powoli dobiegał końca i mimo wydawać by się mogło zaledwie tych kilku godzin wydarzyło się mnóstwo cudownych rzeczy.
Jeszcze tylko Majka zapomniała dodać, że jak wróciły z mamą do domu to zobaczyła trzy dziury w podłodze, cztery wiadra gruzu i Panów hydraulików na kolanach. Niestety sukcesu nie było i tajny wyciek pozostał tajny choć do podłogi dostało się około 40 000 litrów (nie pomyliłem się!). Nadal nie wiemy gdzie jest przeciek a zapach podpowiada, że dobrze nie jest. Zostawiliśmy jednak ten problem do poniedziałku bo te kilka dni chcemy spędzić razem. Niestety w poniedziałek znów powrót na chemię. A takie mieliśmy z Majką plany, wybieraliśmy miejsca, gdzie chcielibyśmy pojechać a tu wczoraj Pani Doktor powiedziała, że wyjątkowo zgodzi się na powrót po długim weekendzie :-(
OdpowiedzUsuńco się odwlecze....nie jedna wycieczka jeszcze będzie! :) Super, że te parę dni spędzicie razem w domu. Ciesz się Majko, ze mogłaś na parę dni uciec ze szpitala, wszystko to takie optymistyczne.
UsuńExtra Maju, że już jesteś w domu!:) pogoda dzisiaj nie sprzyja spacerom, wiec może coś dobrego ugotujecie:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMaju Wspaniała! Całej Rodzince życzymy udanej majówki w domu lub w plenerze. W radiowej trójce mówiono,że będzie 30 stopni (każdego dnia po 10). Atrakcje domowe będą chyba w przewadze....
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że nie wszyscy dobrzy hydraulicy są zagranicą i znalazł się magik, który awarię usunął .
Kochana Majeczko Twoja "szybka stylistyka" zdradza, że jesteś bardzo zadowolona :) Cieszę się razem z Wami Buziaki Moje
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam za „ reklamę ” ale zapraszamy was 1 maja na Gitarowy Rekord Guinnessa!:):)
OdpowiedzUsuńRekord nie został pobity ;(;(;(
OdpowiedzUsuńMajuniu i mamuniu, macie jakiś nowy letni przepis?:)
OdpowiedzUsuńMamy:) Ty juz probowalas, ale za to jak ladnie sfotografowany przez Maje, mam nadzieje, ze pokaze wkrotce!
UsuńTo pisala mama;)
UsuńMaju, stokrotki dodają spokoju i radości. Są bardzo pozytywne:-) Tobie życzę szybkiego powrotu do własnych stokrotek:-)
OdpowiedzUsuń